Napiwkowa |
Wysłany: Pią 11:50, 12 Sie 2005 Temat postu: |
|
GALOP
Pędzi wzbijając tumany kurzu
Niczym czarny anioł na skrzydłach rozłożystych
Dla niego galop niebem,radością,upojeniem
Jak wino smakuje chłód ciemnej letniej nocy
Przystanął nagle,popatrzył,wiatr dmuchnął mu w nozdrza
Ogon postawił,drgnął lekko,zawrócił
Znów wicher zawiał,poderwał mu nogi...
I zniknął jak sen,jak piękne marzenie,
Unosząc na grzbiecie namiastkę wolności
RZEŹ
Stoją na placu,już przerażone
Jeden się wspina,inny znów wierzga...
Stoją przed widmem zbliżającej się śmierci
Oddają jej pokłon i hołd.
Powoli wchodzą do ciężarówki,
Kwicząc ze strachu i bólu
Już są tutaj,nie ma odwrotu
Ta ciężarówka jedzie tylko w jedną stronę.
Wyglądają tęsknie zza szczelin w ścianach
Błagając jakby o pomoc
Lecz nie ma pomocy,nikt się nie zlituje
Czeka je długa śmierć,w ciasnocie,bólu i strachu.
Trzymają nosy wysoko,starają się nosić najwyżej
Bo w rzeźni jest jedna zasada,jeśli upadniesz-nie żyjesz.
W połowie tej śmiertelnej jazdy,czyjaś ręka wsuwa wiadro z wodą
Konie rzucają się na nie
Cóż z tego że jest ich setka?
Przewracają się,łamią nogi,lecz jest to im obojętne.
Już pogodziły się z losem,czekają zbliżającej się śmierci
I wkrótce nadchodzi ona-po wielu godzinach męki
Jako kara klacz z bujną grzywą,poprowadzi ich do domu...
CWAŁ
Biegnie zdyszany,z rozwianą grzywą,
Z pięknym ogonem,skroplony potem
Ziemię rozorał cwał jego sprężysty
Bułane ciało zamienia się w strzałę.
Biegnie,i biegnie z prędkością światła
Skacze przez rowy,sunie przez góry
Co chwilę staje,obraca się,znów biegnie
Bawiąc się jakby ze wiatrem w berka
Lecz kiedy wzejdzie kula księżyca,
żegna się z Ziemią jak z siostrą brat,
po czym rozwija skrzydła śnieżnobiałe
By wzlecieć do domu,do nieba...
DZIKIE STADO
Biegną po miękkiej,bezkresnej równinie
Spienione ciała pustynnych koni
Suną wydaje się trochę nad ziemią
Jakby na skrzydłach gniade anioły.
Serce tych koni przepełnia radość-pęd dziki,wolność,wielka swoboda
One powstały z wichru pustyni
Z piasku sypkiego i burz pustynnych.
Troskliwe Słońce rozjaśnia im grzywy,
Mknie razem z nimi w długich ogonach
Noc zaś utula je w swych ramionach
Zaplata grzywy w warkoczy setki...
SMUTNE OCZY
Byłam na targu
Dzień piękny,słoneczny
Lecz serce me schłodził
Blask ciemnych,smutnych oczu
Przechodzą obok mnie
Ciała skroplone potem
Zorane batem
Boki zapadłe głodem,
Chorobą wyniszczone
Przechodzą obok mnie
Z zamkniętytmi oczyma
Nie chcą patrzeć na ten świat okrutny,w którym przyszło im żyć
Otworzą je dopiero wchodząc w bramy nieba,w pełnej chwale
Z grzywami rozwianymi,kształtami pełnymi
Ich ogony teraz splątane
pleść będą anioły
Ich oczy zapadnięte
Wieczorem świecić będą gwiazdami na chłodnym,nocnym niebie...
SIWY ANIOŁ
Widziałam go rano
Przystanął na wzgórzu i zmrużył oczy
A oczy miał piękne-jak niebo przed burzą
Źrenice jaśniały jak gwiazdy na niebie
Zagrzebał ziemię,parującą nad ranem,kopytkiem swoim jakby z diamentu
I wicher mu zawiał w perlistą grzywę...
Nagle zobaczył mnie-rozwinął skrzydła,pogalopował po nieboskłonie
A ja po cichu za nim pobiegłam,zauroczona końskim aniołem...
STACJA
Jest pewna stacja na niebie
Która nie ominie ani mnie,ani ciebie
Siedzi tam siwy koń z długim ogonem
I czyta pewną księgę,odwracając strona po stronie
Kto dał marchewkę,kto zbił,kto zostawił słomę w ogonie...
I jest to przedostatnia stacja,
Tuż przed Boga Sądem ostatecznym
Bo koń zna człowieka jak własną grzywę,
Bo koń jest człowieka druchem odwiecznym
DROGA DO NIEBA
Ciemny kasztan wchodzi po rampie
Do ciężarówki przepełnionej
Końskim nieszczęściem
Smutkiem,złością i nienawiścią
Niepewnie stawia nogi
Wchodząc jakby schodkami do nieba...
Nagle odwrócił się,spojrzał mi w oczy
Spuściłam wzrok
Potknął się, pod razami bata
Rozwarł oczy
Łza spłynęła po pięknym pysku
Lecz w oczach już nie ma strachu
Usłyszał, zobaczył...
Tak pięknie galopować po niebie...
DLA ARCUSA(mojego dawnego ukochanego konia)
Dla Twoich oczu-
Tak mądrych i lśniących
Co pokazują Tobie świat,w ciepłych barw kolorach
Dla Twojej sierści-
pięknej i błyszczącej
Niczym lustro odbijające słoneczne promienie
Dla Twego ogona-
Długiego i gęstego
Co zlewa się z powietrzem kiedy mkniesz galopem
Dla Twoich nóg-
Tak smukłych i mocnych
Co niosą Cię po białych obłokach nieba
I dla Twojej duszy-
Dzikiej,niepokornej
Zrobię wszystko...
A jeśli naprawdę można mieć wszystko
Chcę tylko CIEBIE
To tyle z mojej twórczości |
|